Rzucili w autobusie petardę, nie unikną kary
Nastolatek rzucił w autobusie MZK petardę. Potoczyła się ona pod nogi innego pasażera – siedemnastolatka – i eksplodowała. Chłopiec trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Jest już w domu, ale nadal odczuwa skutki zdarzenia. Ustalenie personaliów sprawców pozostaje kwestią czasu.
Autobusem linii nr 3 podróżowało wczoraj po godz. 18.00 kilkanaście osób, w większości w wieku szkolnym. Tylne siedzenia zajmowali dwaj młodzi ludzie, Jeden w wieku około 15-17 lat, a drugi nieco starszy. W Mysłakowicach, przy Polamie, naciągnęli na głowy kaptury. Młodszy, wychodząc tylnymi drzwiami, rzucił odpaloną nieco wcześniej petardę. Ta potoczyła się i wybuchła pod nogami siedzącego z przodu siedemnastolatka. Chłopiec stracił słuch. Wezwano policję i pogotowie, które przewiozło go na SOR. Dziś jest już w domu, lecz nadal odczuwa skutki tego, co zaszło.
Mama poszkodowanego chłopca opisuje zdarzenie tak:
„Syn został najbardziej poszkodowany, ze wszystkich uczestników autobusu. Stracił słuch, kierowca zachował się bardzo odpowiedzialnie i zaopiekował się moim synem jak własnym. Składam duże podziękowanie dla tego Pana, poradził sobie z tak ciężką sytuacją. W autobusie od wybuchu było pełno dymu, zatrzymał autobus, wyprowadził wszystkich ludzi z autobusu, pytał się wszystkich uczestników co im dolega, zadzwonił na policję i pogotowie oraz do dyżurnego żeby przyjechał następny autobus. Kierowca był z moim synem dopóki nie zaopiekowali się im ratownicy medyczni”.
Podróżowanie autobusami MZK jest bezpieczne. Wszystkie są wyposażone w system wielu kamer, rejestrujących zdarzenia wewnątrz i na zewnątrz pojazdu. Film, który MZK przekazało policji z wydziału kryminalnego, jest bardzo dobrej jakości. Doskonale widać na nim twarze sprawców tego chuligańskiego czynu.